Encyklopedia inwestycyjna
EPS

Co to jest EPS?

EPS (Earnings per Share) oznacza zysk netto spółki podzielony przez liczbę akcji będących w obiegu. Dzięki temu inwestor posiadający określoną liczbę udziałów wie dokładnie, ile z całego zysku firmy przypada na jedną jego akcję.

W rzeczywistości od zysku netto, przed podzieleniem go na liczbę akcji, odejmowana jest jeszcze suma dywidend wypłacanych uprzywilejowanym akcjonariuszom posiadającym tzw. preferred stocks.


Wykorzystanie EPS w praktyce

Idea dzielenia całego zysku spółki na liczbę akcji będących w obiegu wzięła się z potrzeby odniesienia tych zysków do ceny pojedynczej akcji. Dzięki temu otrzymujemy wskaźnik P/E (Price-to-Earnings), który niweluje różnice w skali i pomaga porównywać ze sobą wycenę poszczególnych spółek.

P/E to nic innego, jak bieżący kurs danych akcji podzielony przez ostatni wypracowany EPS. W ten sposób inwestor otrzymuje kluczową informację odnośnie tego, ile musi zapłacić w cenie danej akcji w zamian za określoną wysokość zysku.

Przykładowo, spółka AAA wypracowała EPS na poziomie 7 USD, a jej aktualny kurs na giełdzie wynosi 56 USD. W takim wypadku za jednego dolara zysku musimy zapłacić tutaj 8 USD w cenie akcji. Kurs tej akcji (56 USD) podzielony przez EPS (7 USD) daje taki właśnie wynik.

Oznacza to, że taka inwestycja zwróci się za osiem lat, bo dopiero wtedy (przy założeniu stałego poziomu EPS), zyski spółki przypadające na jedną akcję, pokryją koszt zakupu tychże akcji.

Dla porównania spółka BBB mogłaby posiadać aktualny kurs akcji na poziomie 45 USD i roczny EPS w wysokości 1.50 USD. W takiej sytuacji, pomimo nominalnie niższego kursu akcji, akcje spółki BBB są relatywnie droższe niż akcje spółki AAA, ponieważ w tym drugim przypadku za tego samego jednego dolara zysku należy zapłacić aż 30 dolarów w cenie akcji (45 podzielone na 1.50).

Logika parametru EPS w odniesieniu do kursu akcji zakłada zatem, że nie jest istotna sama cena akcji, jeśli nie odniesiemy jej do tego, co jako inwestorzy dostajemy w zamian za jej zakup. Jedną z tych rzeczy, które możemy dostać w zamian, jest właśnie EPS. Im wyższy EPS, tym bardziej dochodowa spółka, a im niższa cena akcji tej spółki, tym lepsza będzie to inwestycja.

Obecny albo przyszły posiadacz akcji danej spółki chciałby więc widzieć cały czas rosnące historyczne EPS-y, a także coraz wyższe prognozy EPS-ów na kolejne lata. Tylko to zagwarantuje mu bowiem duże prawdopodobieństwo wzrostu kursu akcji w przyszłości. Im więcej spółka generuje zysku, tym więcej za jej akcje będą chcieli zapłacić przyszli inwestorzy.


EPS basic vs. EPS dilluted & normalized

EPS może być liczony i publikowany w różnych formach. Najczęściej spotykany jest EPS „zwykły”, czyli tzw. basic, który uwzględnia całościowy zysk netto minus dywidendy dla akcjonariuszy uprzywilejowanych. To jednak nie jest optymalny sposób policzenia EPS-a.

Większość spółek, zwłaszcza z branży technologicznej, posiada bowiem przyznane opcje pracownicze na własne akcje. Jeśli pracownik wykona takie opcje, firma musi wyemitować mu dodatkowe akcje. Co to oznacza dla obecnych udziałowców? Tylko tyle, że błyskawicznie do podziału całego tortu (zysku netto) będzie teraz więcej chętnych akcjonariuszy, a zatem jednostkowy EPS spadnie.

Dlatego w sprawozdaniach finansowych firmy publikują także wariant zysku netto przypadający na pojedynczego akcjonariusza z uwzględnieniem hipotetycznej sytuacji, w której w tym samym roku fiskalnym wszystkie istniejące opcje były by nagle wykonane i nastąpiło by rozwodnienie akcjonariatu. Ten parametr podawany jest jako EPS Dilluted.

Kolejnym problemem są zdarzenia jednorazowe, czyli tzw. extraordinary items. Jeśli spółka zajmująca się udzielaniem kredytów bankowych wprowadzi dla pracowników system home-office i sprzeda swoją siedzibę na Manhattanie, to niewątpliwie odnotuje z tego tytułu potężny zysk. Będzie to jednak zysk jednorazowy, który nie powtórzy się w kolejnych kwartałach czy latach.

Z punktu widzenia przyszłych akcjonariuszy sucha informacja o niebotycznym wzroście zysku w zeszłym kwartale będzie więc pomijalna, jeśli zysk ten pochodził ze zdarzenia, które już się nie powtórzy (tzw. non-recurring item). W sprawozdaniach finansowych zysk wyliczony z pominięciem tego typu zdarzeń jednorazowych podawany jest jako EPS Normalized.

Optymalnym i najbardziej rzetelnym wskaźnikiem z punktu widzenia inwestora giełdowego będzie zatem EPS Normalized Dilluted, czyli taki, który wyklucza zdarzenia jednorazowe i uwzględnia potencjalne rozwodnienie akcjonariatu.


Zysk na papierze a gotówka na koncie

Problem z EPS-ami podawanymi w sprawozdaniu finansowym (jak i z całym zyskiem netto) jest taki, że są to wartości widoczne wyłącznie… w sprawozdaniu finansowym.

Zasady księgowe mówią bowiem, że przychód (a zatem późniejszy zysk) należy wykazać w księgach firmy już w momencie wystawienia faktury i wysłania towaru. Każda osoba prowadząca jakąkolwiek działalność gospodarczą doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że nie wszystkie wystawione faktury są potem opłacane w terminie, a niektóre nie są opłacane w ogóle.

Hurtownie bankrutują, odbiorcy nie płacą, towar ulega uszkodzeniu w transporcie, magazyny bywają okradane. Nie każdy zysk pokazany na papierze przełoży się zatem na późniejszą gotówkę wpływająca na konta bankowe spółki.

Drugi problem leży w tym, że zyskiem netto bardzo łatwo jest manipulować. Zawyżanie lub zaniżanie kosztów jest na porządku dziennym, a do tego dochodzi duża elastyczność w szacowaniu amortyzacji i deprecjacji środków trwałych czy (tym bardziej) wartości niematerialnych.

Historia zna bardzo wiele przypadków, w których bankrutująca firma do samego końca pokazywała zyski netto na papierze, podczas gdy w kasie nie było gotówki, żeby zapłacić pracownikom czy kontrahentom.

Z drugiej strony, wiele firm przez wiele lat nie pokazuje żadnych zysków netto (generuje straty na papierze), aby nie płacić podatków i nie rozpoczynać dyskusji o potencjalnym wypłacaniu dywidendy. Często spółki budujące dopiero swój efekt skali postanawiają każdy przychód od razu reinwestować w dalszy rozwój, przez co generują duże koszty, które zjadają potem zysk netto.

Na pierwszy rzut oka brak zysku netto lub skromny zysk, mogą wydać się niepokojącym sygnałem, jednak nic bardziej mylnego. O wiele istotniejsze niż sam poziom EPS-ów jest jest to, czy na konta bankowe firmy regularnie wpływa coraz więcej gotówki generowanej z działalności operacyjnej.

Spółka może zbankrutować pokazując na papierze zysk netto, natomiast nie ma możliwości, aby stała się niewypłacalna w przypadku, gdy na kontach ma zapas gotówki.

Dlatego każda analiza EPS-ów powinna być rozpatrywana w połączeniu z tym, ile gotówki wpływa do spółki i z jakiego źrodła ona pochodzi.

Kluczowym parametrem towarzyszącym EPS-om jest więc tzw. cash-flow.

Poprzednie pojęcie:
Earnings yield
Następne pojęcie:
ETF