O tym mówi Wall Street
Nic się nie dzieje, czekamy sobie

Stagnacja zawitała na amerykański rynek akcji. Po rekordowym listopadzie, ostatni tydzień przynosi marazm i brak większych ruchów na giełdzie. Siedzimy sobie zatem i czekamy, bo ani w gospodarce ani w spółkach nic ciekawego się nie dzieje.

Dowód? W ciągu ostatniego miesiąca indeks zmienności VIX spadł o ponad 35% i znajduje się obecnie najniżej od… listopada 2019 roku. Na wszelki wypadek jednak może tej akurat analogii nie rozwijajmy, bo kwartał później VIX wzrósł wtedy o prawie 400%, a akcje spadły o niemal 40%.

No ale w tamtym czasie przyczyną był niespodziewany wybuch pandemii, więc sytuacja była jednak nieco inna. Dzisiaj na horyzoncie nie widać specjalnych zagrożeń (wtedy też nie było widać), za to jakby dobrze nadstawić ucho, to można usłyszeć sporo pozytywnych sygnałów.

Listopad na przykład był historycznym wydarzeniem dla funduszu QQQ naśladującego amerykański NASDAQ-100, do którego napłynął rekordowy kapitał, co posłało indeks w górę o prawie 11% w ciągu miesiąca. Fajnie, ale nuda.

Bank Centralny Japonii znowu zaczął skupować amerykańskie obligacje, wywierając pewnie jakiś wpływ na to, że ceny długu USA wyskoczyły do góry o prawie 10% od dołka z końca października. Japoński bank centralny i amerykańskie obligacje umieszczone w tym samym zdaniu nie mogą jednak wzbudzać specjalnych emocji.

Inwestorzy (chyba z nudów) zaczęli przy okazji coraz częściej wspominać o początku cyklu obniżek stóp procentowych, który miałby nastąpić już w pierwszej połowie kolejnego roku. Rynek przypisuje 33% prawdopodobieństwa takiemu scenariuszowi; chociaż nikt nie wie, co to tak naprawdę znaczy, jak jest liczone i kim właściwie jest ten cały mityczny “rynek”.

FED przyznaje oczywiście, że prędzej czy później będzie ciął stopy, ale z oczywistych powodów wstrzymuje się przed podaniem konkretnej daty. Nic nowego. Nuda. Czekamy.

W samych spółkach też bez fajerwerków. Tesla jak zwykle opóźnia wprowadzenie kolejnego modelu auta, Nvidia znowu pokazała spektakularne wyniki finansowe i podniosła prognozy, a Amazon został największym dostarczycielem paczek, przebijając tym samym FedEx i UPS razem wziętych. Nuda.

W kwestiach globalnych również nic frapującego. Izrael na chwilę przestał wybijać mieszkańców Gazy, Chiny znowu zaczęły rozmawiać z USA, a szanse Donalda Trumpa na wygraną w przyszłorocznych wyborach spadły do 30%. Hat-trick dobrych wiadomości, ale wszystkie bez większego znaczenia dla rynków. Nuda do potęgi.

Jest jednak jedna informacja, która może być istotna z punktu widzenia rynku akcji (ale też obligacji). A mianowicie… świeże dane pokazują, że zarówno instytucje, jak i indywidualni inwestorzy, zgromadzili rekordową ilość gotówki, która leży niezagospodarowana. Na koniec trzeciego kwartału była to kwota około 5.9 biliona dolarów (amerykańskie tryliony).

Dla porównania w 2022 roku, kiedy mieliśmy do czynienia z bessą i inwestorzy uciekali od ryzykownych aktywów, poziomy gotówki ulokowanej we wszystkich tzw. money market funds wynosiły około pięciu bilionów dolarów. Mówimy tu zatem o wzroście wolnej gotówki o jakieś 20%.

Dlaczego to istotne? Gdy tylko stopy procentowe zaczną spadać, procenty płacone przez tę gotówkę przestaną już być tak atrakcyjne jak obecnie, a co za tym idzie – kiedyś w końcu cały ten szmal trzeba będzie realokować w aktywa o większej rentowności (czytaj: w akcje oraz obligacje).

No dobrze, ale dlaczego to istotne? Adam Smith pewnie powiedziałby, że wyższy popyt podnosi cenę aktywów, na które popyt ten ulega zwiększeniu, ale to by oznaczało, że zaczynamy wchodzić w teorię ekonomii, co jeszcze bardziej zwiększyłoby poziom nudności tego tekstu, więc nie idźmy tą drogą.

Zresztą, póki co i tak nic nie zapowiada, aby stopy procentowe miały być obniżane, więc przez kolejnych parę miesięcy gotówka dalej będzie atrakcyjnym środkiem zaradczym na przeczekanie rynkowej monotonii. I to całkiem dochodowym, bo płacącym 4.8% w skali roku. Eee, ile? 4.8% w skali roku? Nuda…

Dla tych, którzy bez adrenaliny jak bez tlenu, może czwartkowy odczyt poziomu wydatków konsumentów przyniesie chociaż jakąś nadzieję na bodziec do ruchu w jedną albo drugą stronę. To jeden z najważniejszych wskaźników, na które patrzy FED. Na razie jednak nic się nie dzieje. Nuda. Siedzimy sobie. Czekamy.