Jak zarabiać na giełdzie przy użyciu różnych strategii inwestycyjnych

Jak zarabiać na giełdzie przy użyciu różnych strategii inwestycyjnych
Komentarze: 1
Skomentuj

Jak zarabiać na giełdzie? Przegląd strategii inwestycyjnychWiele jest dobrych pomysłów na to, jak zarabiać na giełdzie. W praktyce równie dochodowe okazują się inwestycje długoterminowe w wartościowe spółki, jak i krótkoterminowa spekulacja na podstawie wskazań analizy technicznej. Jednak w każdym z tych przypadków warunek jest jeden: trzeba dokładnie wiedzieć i rozumieć, co się robi. Do tego właśnie potrzebna jest odpowiednia… strategia. Poniżej znajduje się przegląd najbardziej popularnych podejść inwestycyjnych.


Inwestowanie długoterminowe w wartość — dobry sposób, żeby jak najlepiej pomnożyć pieniądze na emeryturę

Wielu powie, że inwestycje długoterminowe w wartościowe spółki to właściwie jedyne słuszne podejście dla osób, które chcą nazywać siebie inwestorami. Cała reszta jest wyłącznie spekulacją. I sporo w tym prawdy.

Inwestując w wewnętrzną wartość firmy zapominamy o tym, że spółka na platformie brokerskiej ma jakikolwiek trzyliterowy symbol albo że posiada wykres, który trzeba przeanalizować, aby odkryć na nim historyczną zależność, która z kolei wyniknie z nałożenia na niego fal Elliotta, wyrysowania zniesień Fibonacciego czy dostrzeżenia formacji kota dachowego. Inwestując w wartość, inwestujemy nie w mrugający ticker na platformie brokerskiej, ale w realny biznes, który stoi za daną firmą.

Z inwestowaniem w wartość i długofalowym zarabianiem na giełdzie nieodmiennie kojarzy się długi horyzont czasowy. Wynika to z faktu, że nikt nie potrafi przewidywać przyszłości z dokładnością do miesięcy czy nawet konkretnych lat. Możemy być bowiem święcie przekonani, że jeszcze za naszego życia silniki elektryczne zastąpią silniki spalinowe, dlatego warto już dzisiaj zainwestować w akcje producenta akumulatorów czy samochodów elektrycznych. Ale kiedy to wszystko nastąpi i kiedy zaczniemy na tym zarabiać na giełdzie, trudno dokładnie oszacować. Dlatego, aby przekonać się czy nasza inwestycja sprawdzi się w przyszłości, potrzeba czasu. To tak, jak z rolnikiem, który dzisiaj wyszedł orać pole i zasiać ziarna. Trudno oczekiwać, żeby plony jego pracy zebrane zostały już na drugi dzień. Na to wszystko potrzeba czasu.

Przy inwestycjach długoterminowych sama wiara w daną branżę, firmę czy produkt niestety nie wystarczą. W związku z tym, że efekt naszych decyzji będzie widać dopiero za wiele lat, warto wcześniej gruntownie się do tego procesu przygotować, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo pomyłki. Liczbę prób mamy wszakże ograniczoną. Na szczęście pomysłów na to jak zarabiać na giełdzie jest całe multum.

Jak inwestować w wartość?

Przede wszystkim, należy sprawdzić wskaźniki giełdowe, aby dowiedzieć się, czy spółka nie jest przewartościowana. Nieodłącznym elementem inwestowania w wartość jest bowiem kupowanie akcji, które aktualnie są przecenione i liczenie na to, że ich poziom wróci kiedyś do normy. W ten sposób, kupując po większych spadkach zamiast po wzrostach, minimalizujemy ryzyko, że zaraz po nabyciu danych papierów, wystąpi na nich jakaś głębsza korekta.

Jeśli wskaźniki są korzystne i wykazują niedowartościowanie, to w drugim kroku sięgamy po sprawozdanie finansowe firmy. Sprawdzamy przychody, ich dynamikę (wzrostowa czy malejąca?), zadłużenie, wydatki i tak dalej.

W następnej kolejności patrzymy na prognozy, ale nie tylko dla danej firmy, lecz dla całej branży i rynku, na którym spółka funkcjonuje. Zapoznajemy się z jej planami rozwoju, postępem prac nad kolejnymi produktami, możliwością ekspansji na nowe kraje. Dowiadujemy się jaka jest pozycja spółki wśród konkurencji, czy konkurencja ma lepszy produkt/usługę czy wręcz przeciwnie? Czytamy wywiady z zarządem i wszystkie dostępne wiadomości na temat jego członków. Czy są to ludzie z pozytywną historią, którzy osiągali już w przeszłości jakieś sukcesy czy nieudacznicy z nadania politycznego?

Jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że spółka prowadzi solidny biznes, ma pomysł na przyszłość i jest kierowana przez profesjonalistów oraz nastawiona na zarabianie na giełdzie, a w dodatku w tej chwili jej akcje można kupić zdecydowanie poniżej ich wartości, to… właśnie odkryliśmy na czym polega długoterminowe inwestowanie w wartość.


Inwestowanie krótkoterminowe — gra pod publikację danych lub wyników finansowych

Metoda najbliższa inwestowaniu w wartość. W pewnym sensie też polega na założeniu, że wartość danej spółki wzrośnie, jednak w zupełnie innym horyzoncie czasowym.

Cena ropy naftowej od stycznia 2016 r. idzie w górę jak szalona, można więc z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że spółki paliwowe na koniec roku wykażą całkiem przyjemny dochód. Zagrajmy pod to, kupując ich akcje jeszcze przed publikacją sprawozdania finansowego.

Za parę dni zaczyna się referendum w sprawie Brexitu. Wierzymy, że Wielka Brytania w Unii jednak zostanie? Przed ogłoszeniem wyników głosowania spróbujmy w takim razie zainwestować pieniądze kupując ETF-a na brytyjski indeks giełdowy.

Polski sektor bankowy runął na wieść o pierwszych pomysłach i drastycznych projektach tzw. ustawy frankowej? Zainwestujmy w przecenione akcje polskich banków, które szybko odbiją od dna, jeśli finalny projekt ustawy nie okaże się wcale taki straszny.

We wszystkich tych przykładach mamy sporą szansę przewidzieć krótkoterminowe wyniki danej spółki czy sektora i zarobić na giełdzie jakieś pieniądze. Pod warunkiem, że nasze założenia okażą się prawdziwe.

Czy te jednorazowe czynniki są jednak w stanie zagwarantować, że w ciągu następnych lat dana spółka czy giełda będą radziły sobie dużo lepiej niż reszta? Absolutnie nie. Dlatego metoda ta nazywa się inwestowaniem krótkoterminowym.


Swing trading — punkt, w którym inwestowanie krótkoterminowe spotyka spekulację

Ta metoda ma już coraz mniej wspólnego z inwestowaniem, a coraz więcej ze spekulacją. Nie przeszkadza to jednak, aby dowiedzieć się jak zarabiać na giełdzie przy jej pomocy. W skrócie, swing trading polega na handlu o sporej częstotliwości na tym samym instrumencie. Kupujemy w dołkach, sprzedajemy na górkach. I tak cały czas.

Tutaj czynniki fundamentalne nie mają już właściwie żadnego znaczenia, a do gry wchodzi analiza techniczna. Chociaż dobrze jest, jeśli swing trading przebiega na ugruntowanym wielomiesięcznym trendzie wzrostowym, albo jeszcze lepiej — bocznym.

Ważnym elementem sukcesu jest wybranie odpowiedniego instrumentu, który charakteryzuje się dużą zmiennością, aby dołki i górki pojawiały się dość często. Świetnie sprawdzają się całe indeksy, które dają pewien psychiczny komfort pozwalający wierzyć, że ich wartość nie spadnie do zera. Osoby swingujące na akcjach Lehman Brothers i kupujące w dołkach z 2008 r. nie wyszły na tym najlepiej.

Przy okazji zaczynamy mówić o tym, że przy swing tradingu trzeba już błyskawicznie i bez wahania zamykać tracące pozycje. To pomoże szybko uciąć straty i zminimalizować ryzyko bankructwa. Zwłaszcza w przypadku, gdy dołek jednak nie okaże się dołkiem, tylko krótkim przystankiem w dalszej drodze na południe.

W związku z tym, że transakcje odbywają się dość często, ważne jest też odpowiednie wybranie platformy brokerskiej do handlu, która oferuje najniższe koszty transakcyjne i ewentualnie jakiś drobny lewar, co pomoże nam zarobić na giełdzie nieco więcej i nieco szybciej.

Przy swing tradingu przydadzą się wskaźniki techniczne w rodzaju RSI czy MACD, które pokazują (przynajmniej w teorii) lokalne dołki i górki.


Daytrading — wykorzystanie zalet procenta składanego

To pojęcie właściwie nie ma już niczego wspólnego z inwestowaniem. Daytrading polega na otwieraniu i zamykaniu transakcji tego samego dnia.

Ta metoda zarabiania na giełdzie opiera się tylko i wyłącznie na analizie technicznej, trendach, formacjach, wskaźnikach, świecach i czym tam jeszcze. Sprawdza się dobrze, jeśli gramy pod ważne dane publikowane konkretnego dnia. Można wtedy nawet ustawić dwa przeciwstawne zlecenia oczekujące i zobaczyć, co się stanie.

Przy daytradingu niezmiernie istotne są jak najmniejsze koszty transakcji, których dziennie będziemy dokonywali przynajmniej kilka. Dlatego wybór odpowiedniej platformy brokerskiej to już spora część sukcesu.

Przy małym jednodniowym zakresie ruchu nie obędzie się też bez sporej dźwigni.

Plusem daytradingu jest to, że kapitalizacja zysków następuje codziennie, dzięki czemu można je od razu reinwestować. To świetny przykład, jak na swoją korzyść zaprząc do pracy mechanizm procenta składanego, który zadziała tu z całą swoją mocą (podobnie zresztą jak przy swing tradingu).


Scalping — spekulacja na pełen etat

Tak samo jak przy daytradingu, transakcje otwierane i zamykane są tego samego dnia, tylko z dużo większą częstotliwością. Osoby bawiące się w scalping nastawione są na mikroskopijne zyski i na likwidowanie pozycji momentalnie po osiągnięciu jakiegokolwiek przychodu. Dla osób scalpujących “inwestycje długoterminowe” są pojęciem bardziej abstrakcyjnym niż teoria chaosu opisująca układy dynamiczne przy pomocy wektorowego równania różniczkowego.

Scalpować można na wszystkim, pod warunkiem, że instrument jest wystarczająco zmienny. Wtedy od czasu do czasu uda nam się uchwycić jakiś spory ruch. Ważne jest tylko, aby walor był płynny i charakteryzował się niskim spreadem.

Przy scalpowaniu także niezbędne jest znalezienie platformy brokerskiej, która oferuje niskie koszty transakcyjne i opanowanie jej obsługi nawet z zamkniętymi oczami. Na szczęście brokerzy często oferują dużo niższe opłaty dla osób, które otwierają i zamykają transakcje w obrębie tego samego dnia.

Minusem scalpingu jest jego dynamika i prędkość, a co za tym idzie — konieczność spędzania całej sesji przy komputerze, gapiąc się w ekran, aby niczego nie pominąć. Znalezienie chwili na wyjście do toalety czy zjedzenie lunchu dla scalpera jest często wyzwaniem nie do przeskoczenia.

Nie mówiąc już o sytuacjach, w których stracimy połączenie z internetem lub padnie nam komputer, zabraknie prądu itd. W takich sytuacjach dźwignia, którą zastosowaliśmy, może okazać się zabójcza. Dlatego warto za wczasu przygotować się na te ewentualności.

Do scalpingu powstaje też dużo skryptów, które handlują automatycznie w zależności od ustawionych parametrów i teoretycznie pomagają zarabiać na giełdzie. Pisanie takich skryptów pod daną platformę jest prostsze niż się wydaje i potrafi dostarczyć sporo frajdy. Niestety, nie słyszałem jeszcze, aby ktoś wynalazł skuteczne perpetum mobile do automatycznego zarabiania pieniędzy bez żadnego wysiłku.

Decydując się na scalping trzeba pamiętać, że w dużej mierze jest to przede wszystkim dobra zabawa, podobnie jak chociażby blackjack, która w pewnych przypadkach rzeczywiście może okazać się dochodowa. Jednak metoda ta nie ma nic wspólnego z inwestowaniem.


Metoda kontrariańska — wariacja na temat inwestowania krótkoterminowego

Tak naprawdę istnieje nieskończona liczba metod i strategii inwestycyjnych, które w pewnym sensie są pochodną tych przedstawionych powyżej. Wszystkie one odpowiadają na jedno i to samo pytanie, czyli: „Jak zarabiać na giełdzie”. Jedną z z tych metod jest sposób na inwestycje krótkoterminowe przy użyciu podejścia kontrariańskiego.

W skrócie chodzi o to, żeby postępować zupełnie inaczej niż większość inwestorów. Świetnie w jednym zdaniu opisał to guru inwestycyjny Benjamin Graham: Cały sukces polega na tym, aby skupować akcje od wyprzedających je pesymistów, a po jakimś czasie, kiedy ich wartość urośnie, sprzedawać je żądnym zysku optymistom.

Mówiąc jeszcze inaczej: kupujemy w dołkach akurat te akcje, których aktualnie nikt nie chce, a sprzedajemy na górkach gorące papiery wychwalane przez media i analityków oraz pożądane przez inwestorów.

Wbrew pozorom, podejście to sprawdzało się w przeszłości o wiele lepiej niż jakakolwiek inna strategia inwestycyjna i jak pokazują historyczne dane, wielokrotnie przynosiło wyniki lepsze od benchmarku.

Więcej o strategii kontrariańskiej i o tym jak przy jej pomocy zainwestować pieniądze na giełdzie można przeczytać w książce Davida Dremana pt. “Contrarian Investment Strategies: The Psychological Edge”.


Uśrednianie cen — zarabianie na giełdzie w horyzoncie wieloletnim

Co w przypadku, jeśli — zgodnie z zasadą inwestowania w wartość — upatrzyliśmy sobie niedowartościowaną spółkę, której przyszłość, wskaźniki i finanse wyglądają szalenie promieniście, następnie w spółkę tę zainwestowaliśmy oszczędności życia, a jej kurs zaczyna spadać?

Przede wszystkim, nie powinniśmy inwestować wszystkiego co mamy w akcje jednej spółki, bez względu na to, jak bardzo w nią wierzymy. Tu kłania się podstawowe pojęcie dywersyfikacji. Spółka może być świetnie prosperująca, mieć świetlaną przyszłość i pomysł na biznes, a mimo tego czynniki zewnętrzne (urząd skarbowy, wojna, oszustwo) sprawią, że jej kurs runie i firmę trafi szlag. Dlatego właśnie dywersyfikacja jest podstawowym elementem inwestowania.

Drugi błąd to zakup od razu całego docelowego pakietu akcji w jednej transakcji. Ciężko jest trafić z zakupem idealnie w sam dołek, po którym kurs będzie już tylko rósł. Dlatego, jeśli inwestycja jest rzeczywiście inwestycją długoterminową, warto na początku kupić papiery za 1/3 docelowej kwoty, a resztę ulokować, np. w płynnych i bezpiecznych obligacjach, które w każdej chwili będzie można sprzedać na rynku wtórnym. Gdyby w którymś momencie okazało się, że kurs naszej spółki leci w dół zamiast rosnąć (i w dodatku robi to bez specjalnego powodu), wtedy możemy sprzedać część lub całość obligacji i dokupić więcej akcji po jeszcze niższej cenie niż ostatnio. W ten sposób uśredniamy w dół całkowitą cenę zakupu.

Dzięki takiemu podejściu mamy pewność, że nigdy nie kupujemy na górce. Schemat ten można można powtarzać wielokrotnie w czasie trwania całej inwestycji albo tylko dwu czy trzykrotnie na samym jej początku. Metod jest tak wiele, jak wielu jest inwestorów.

Dokładniej mechanizm uśredniania cen opisywałem w tekście na temat inwestowania na rynkach wschodzących.

Należy jednak pamiętać, że ta metoda sprawdza się w długoterminowych inwestycjach, w dodatku jeśli chwilowe spadki nie są spowodowane żadnym fundamentalnym i poważnym wydarzeniem, a jedynie chwilowymi kłopotami lub zawirowaniami, o których za pięć lat nikt nie będzie pamiętał.


Czy inwestowanie jest lepsze od spekulowania?

Sposobów na zarabianie na giełdzie dużych pieniędzy jest naprawdę sporo. W ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia czy dana metoda bardziej pasuje do definicji inwestowania czy spekulowania.

Spekulacja dla niektórych ma wydźwięk pejoratywny, ale moim zdaniem nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby traktować ją negatywnie.

Po prostu inwestując w akcje danej firmy, wierzymy w jej podejście do biznesu i w to, że podejście to okaże się słuszne i za parę lat będziemy mogli odsprzedać akcje z zyskiem. To daje dużo satysfakcji. Świadomość, że byliśmy w stanie rozpoznać dobry biznes i postawić na właściwego konia dużo wcześniej niż inni jest wystarczającym powodem do otworzenia butelki osiemnastoletniej whisky.

W spekulowaniu nie ma natomiast znaczenia czy firma za kilka lat będzie się rozwijała czy zwijała, a może do tego czasu w ogóle zniknie z rynku. W spekulacji chodzi jedynie o to, aby szybko zarobić pieniądze na giełdzie, bez względu na to czy akcje firmy nurkują (gra na spadki) czy szybują (gra na wzrosty). I nie ma w tym niczego złego.

Problem pojawia się tylko wtedy, gdy niedoświadczony uczestnik rynku jest święcie przekonany, że kupując dany instrument dokonuje wartościowej inwestycji, podczas gdy w rzeczywistości cała transakcja ma charakter wyłącznie spekulacyjny. Wśród nowych inwestorów nie jest bowiem niczym nietypowym podejście: lubię telefon marki X i uważam, że jest to świetny produkt, dlatego kupię akcje jego producenta. Takie działanie niestety nie ma nic wspólnego z inwestowaniem.

O inwestowaniu możemy mówić wyłącznie wtedy, kiedy o każdej porze dnia i nocy jesteśmy w stanie prostym językiem przedstawić przynajmniej kilka przekonywujących i logicznych argumentów za tym, że dana firma będzie się dalej rozwijała osiągając coraz wyższe przychody, a także wytłumaczyć powody, dla których rosnące zyski przełożą się na wzrost kursu akcji.

Jeśli używając rzetelnych i wiarygodnych argumentów jesteśmy w stanie przekonać do zakupu akcji danej firmy nawet kompletnie obcą osobę spotkaną na ulicy, to oznacza, że rzeczywiście możemy powiedzieć o tym, iż nie spekulujemy, ale… inwestujemy.

Następny artykuł w kategorii Edukacja
Wszystko, co chcieliście wiedzieć o opcjach CALL i PUT, ale nie było kogo zapytać

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Opcje
12.12.2023
Wheel investing – prosta, ale efektywna strategia opcyjna na 2024 rok
Wheel investing – prosta, ale efektywna strategia opcyjna na 2024 rok