fbpx

Które wskaźniki analizy technicznej sprawdzają się najlepiej? Wyniki 20 lat backtestów na prawdziwym rynku

O to, czy analiza techniczna działa, można się spierać w nieskończoność i nie dojść do żadnych konstruktywnych wniosków. Można też jednak wydać kilkaset tysięcy dolarów na zakup historycznych danych, napisać odpowiedni algorytm i uruchomić backtesty analizujące siedemnaście milionów potencjalnych transakcji na ponad dwustu różnych aktywach w poszukiwaniu unikalnych sygnałów, które dadzą najlepsze rezultaty.

Testy trwały dziesięć miesięcy i obejmowały okres dwudziestu lat (od 1995 do 2015 roku). Jest to dobra próba, ponieważ brała pod uwagę zarówno okresy bańki spekulacyjnej i późniejszego krachu na NASDAQ w 2000 roku, a także kryzys finansowy i tąpnięcie na giełdach z 2008 roku oraz późniejszą wieloletnią hossę na rynku.

Do testów wykorzystano 223 największe spółki z S&P 500 oraz z NASDAQ. Przeanalizowanych zostało ponad siedemnaście milionów transakcji zawieranych po pojawieniu się sygnałów generowanych przez poszczególne wskaźniki analizy technicznej.

Twórcy backtestów wydali kilkaset tysięcy dolarów na zakup danych źródłowych pochodzących bezpośrednio z giełd. Sprawdzonych zostało 766 różnych ustawień na 17 najbardziej popularnych wskaźnikach. W efekcie powstał trzystustronicowy raport rozstrzygający raz na zawsze kwestię tego czy analiza techniczna działa czy jednak powinniśmy włożyć ją między bajki.

Pełną wersję raportu można kupić na stronie OptionAlpha.com, a poniżej znajdziecie samą esencję jego zawartości.


Czy analiza techniczna działa?

Nie. A przynajmniej nie w ujęciu ogólnym. Średnio jedynie 45% sygnałów generowanych przez wskaźniki analizy technicznej okazywało się na tyle poprawnych, że dawało zarobić jakiekolwiek pieniądze (już po odliczeniu prowizji). To oznacza czystą losowość i przypadek. Ciut lepsze rezultaty można osiągnąć za każdym razem rzucając monetą i wchodząc na rynek wtedy, gdy wypadnie orzełek, a wychodząc wtedy, gdy wypadnie reszka. W taki sposób podnosimy sobie szanse do 50%.

Trzeba też pamiętać, że „jakiekolwiek pieniądze” zarobione w tych 45% przypadków oznaczają również zyski rzędu 0.01%. Sporo wskaźników (SMA, EMA, wstęgi Bollingera) średnio rocznie dawały zarobić co prawda 2-3%, ale ciągle jest to wynik o wiele poniżej benchmarku, który oscyluje w okolicach 10%.

To, że benchmark wynosi 10%, oznacza że wystarczy regularnie kupować ETF-a na S&P 500 i średnio rocznie można liczyć właśnie na osiągnięcie 10% zysku, bez jakiejkolwiek ingerencji na rachunku brokerskim. Oszczędzamy w ten sposób zarówno czas, który można przeznaczyć na coś bardziej konstruktywnego niż próba pobicia rynku, ale także oszczędzamy pieniądze, ponieważ pasywne inwestowanie nie generuje tylu prowizji co wchodzenie i wychodzenie przy każdym możliwym sygnale.

Co więcej, backtesty udowodniły, że 95% używanych na masową skalę popularnych wskaźników w ciągu ostatnich dwudziestu lat przyniosło by rezultaty gorsze niż benchmark, gdyby słuchać wyłącznie sygnałów, które z nich płyną.

Słuchanie sygnałów oznacza, że wchodzimy na rynek zawsze wtedy, gdy pojawia się sygnał kupna i wychodzimy z niego zawsze wtedy, gdy pojawia się sygnał sprzedaży. Nie ma tu znaczenia czy sygnały pojawią się odstępach kilkudniowych czy kilkuletnich.

Drugą wersją, która została przeanalizowana, był schemat, w którym po pojawieniu się sygnału kupna wchodzimy na rynek, a po wystąpieniu sygnału sprzedaży, nie tylko zamykamy pozycję, ale także ją odwracamy, czyli gramy na spadki. W takiej konfiguracji 100% przeanalizowanych wskaźników przyniosło straty.

Powtórzę to jeszcze raz. Nie istnieje ani jeden wskaźnik analizy technicznej, który generowałby wiarygodne sygnały do zajęcia pozycji krótkiej i pozwalał grać na spadki z prawdopodobieństwem sukcesu większym niż rzut monetą.


Magiczne pięć pozostałych procent

Wracając jednak do sygnałów kupna i sprzedaży. Skoro 95% wskaźników przynosi rezultaty gorsze niż zwykłe trzymanie ETF-a na S&P 500, to które z nich stanowią pozostałe 5%?

Otóż istnieje pięć wskaźników, które rzeczywiście na przestrzeni lat spisują się lepiej niż benchmark.

Najbardziej skuteczne wskaźniki analizy technicznej to: 

1. Average Directional Index (ADX)
2. Money Flow Index (MFI)
3. Chande Momentum Oscillator (CMO)
4. Ultimate Oscillator (ULT)
5. Relative Strength Index (RSI)

Kruczek polega na tym, że nie każdy z tych wskaźników osiąga szczyt swoich możliwości przy standardowych ustawieniach. RSI na przykład lepiej sprawdzi się, jeśli wyliczony będzie z okresów 21- a nie 14-dniowych, a Ultimate Oscillator z okresów 7,14,28 zamiast standardowych 3,6,9.

MFI, CMO, ULT i RSI dają bardzo podobne sygnały, dlatego wydaje mi się, że najlepiej będzie wybrać po prostu jeden z nich. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że najszybsze, najwyraźniejsze i najbardziej czytelne sygnały wysyła Money Flow Index (MFI) policzony z 14 dni. Backtesty wskazują, że lepsze rezultaty osiągnie się przy MFI liczonym z 40 dni, ale wtedy czytelne sygnały wysyłane będą ekstremalnie rzadko (raz na kilka lat).

Money Flow Index działa w ten sposób, że sprawdza jaki wolumen towarzyszy danemu ruchowi na aktywach i próbuje wyciągać wnioski o znaczeniu tego ruchu, bazując na tym czy mamy do czynienia ze średnim popytem/podażą, czy jednak aktualna presja na kupno/sprzedaż znajduje się powyżej lub poniżej tej średniej.

Sygnałem kupna jest moment, w którym MFI znajduje się przy swoich dolnych zakresach, a sygnałem sprzedaży, gdy dociera w górne rejony typowe dla danego aktywu. MFI jest banalnie prostym wskaźnikiem, więc nie ma się tu co więcej rozpisywać. Wszystkie pozostałe wskaźniki (poza ADX), działają praktycznie w ten sam sposób, wykorzystując tylko ewentualnie inne okresy (Ultimate Oscillator) lub biorąc pod uwagę kierunkowość ruchu (Chande Oscillator), a dlatego nie będę ich tu opisywał.


Jak poprawnie interpretować sygnały ADX?

Average Directional Index działa nieco inaczej i trzeba mu poświęcić trochę więcej miejsca. ADX mierzy rozpiętość pomiędzy minimum oraz maksimum każdego dnia i na tej podstawie próbuje określić czy aktualny trend (spadkowy lub wzrostowy) przyspiesza czy wyhamowuje. Odczytywanie wskazań ADX-a nie jest takie jednoznaczne jak w przypadku innych wskaźników.

ADX składa się z trzech linii. Jedna z nich pokazuje przyspieszenie/spowolnienie trendu spadkowego (DI-27), druga przyspieszenie/spowolnienie trendu wzrostowego (DI+27), a trzecia rysuje spread pomiędzy dwiema poprzednimi.

W skrócie można powiedzieć, że gdy linia DI+27 rośnie, podczas gdy linia DI-27 spada, to spread rozszerza się, co oznacza przyspieszenie aktualnego trendu (wzrostowego). Gdy linia DI+27 spada, a linia DI-27 rośnie, również oznacza to, że spread pomiędzy nimi się rozszerza, z tą różnicą, że teraz mamy do czynienia z przyspieszeniem trendu spadkowego.

Czytanie ADX-a może więc przebiegać na trzy sposoby. Pierwszy to taki, że gdy linia spreadu jest nisko, oznacza to, że trend jest bardzo słaby lub nie ma go w ogóle. Gdy linia spreadu zaczyna rosnąć, mamy do czynienia z przyspieszającym i rozwijającym się trendem. Jeśli jest to trend rosnący, warto zająć pozycję na rynku, żeby się pod niego podłączyć. Jeśli jest to trend spadkowy, należy trzymać się z daleka.

Drugi sygnał generowany przez linię spreadu pojawia się, gdy mamy do czynienia z trendem rosnącym, który przyspiesza i linia spreadu dochodzi w górne rejony, a chwilę później zaczyna się wypłaszczać lub spadać. W takim wypadku (nawet jeśli kurs akcji jeszcze rośnie) pojawia się informacja, że trend rosnący zaczyna tracić impet i ryzyko korekty jest coraz większe. Mamy więc sygnał do realizacji zysków i do wycofania się z rynku.

Trzecim sposobem interpretowania wskazań ADX-a jest zwracanie uwagi na dwie linie DI-27 i DI+27. Jeśli DI+27 zaczyna rosnąć, a DI-27 zaczyna spadać, oznacza to sygnał kupna, gdyż trend rosnący przyspiesza, a trend spadkowy słabnie. Modelowym sygnałem kupna jest przecięcie linii DI-27 od dołu przez linię DI+27, a sygnałem sprzedaży przecięcie linii DI-27 od góry przez linię DI+27.

Wydaje mi się jednak, że sygnał tak naprawdę może powstać już nieco wcześniej, gdy obie średnie zaczynają zawracać i ruszają postępując w swoich kierunkach. Nie koniecznie trzeba czekać na ich przecięcie.

Przeanalizujcie dokładnie poniższy wykres i sami wyciągnijcie wnioski

Wskaźniki analizy technicznej


Czy sygnały można ze sobą łączyć?

Nawet trzeba. Najlepsze rezultaty daje bowiem bazowanie na potwierdzeniu się sygnałów z dwóch lub z trzech źródeł. To znaczy, nawet jak MFI znajduje się w dolnych granicach, ale ADX pokazuje, że mamy do czynienia z przyspieszającym trendem spadkowym, to mimo wszystko powstrzymałbym się od wchodzenia na rynek.

Ja używam jeszcze wstęg Bollingera, ale nie jako wskaźników sygnałowych, lecz wyłącznie do tego, aby określić granicę odchylenia standardowego i ocenić prawdopodobieństwo ruchu w górę i w dół. Jeśli kurs odbija się od dolnego kanału Bollingera, to oznacza że istnieje większe prawdopodobieństwo wzrostów niż spadków i na odwrót. Optymalne ustawienia Bollingera to 50,2.

Dodatkowo korzystam też (chyba już tylko z przyzwyczajenia) z oscylatora MACD z ustawieniami 12,26,7. MACD traktuję jako taką wisienkę na torcie i ostateczne potwierdzenie pozostałych sygnałów. Tutaj momentem kupna jest przecięcie od dołu średniej wolniejszej (26 dni) przez średnią szybszą (12 dni), a sygnałem sprzedaży przecięcie średniej wolniejszej przez średnią szybszą, ale od góry. Ten wskaźnik reaguje najwolniej, więc wydaje mi się, że w pierwszej kolejności lepiej jest patrzeć na ADX oraz MFI.

PS. Pamiętajcie, że sygnały generowane przez wskaźniki analizy technicznej nie służą do tego, aby wybierać dobrych kandydatów na inwestycję, lecz wyłącznie do tego, aby wybierać dobry moment zajęcia pozycji lub wyjścia z rynku. Analiza techniczna nie powinna odpowiadać na pytanie „co kupić”, tylko na pytanie „kiedy to kupić” lub na jeszcze ważniejsze pytanie: „kiedy to sprzedać”.

Oceń post

Udostępnij post

  • Transakcje dnia
  • Filmy edukacyjne
  • Instruktaże Wideo