O tym mówi Wall Street
Jakie prognozy dla giełdy na 2024 rok?

Zbliża się koniec roku, a więc żniwa dla wszelkiego rodzaju wróżek oraz wróży. W związku z tym, że moje własne prognozy odnośnie przyszłości jeszcze nigdy się nie sprawdziły, a giełdowy świat niemal zawsze wyglądał inaczej, niż się tego spodziewałem; to uznałem, że podaruję sobie dzielenie się własnymi przemyśleniami, a zamiast tego przejrzę i skompiluję to, w co warto zainwestować w 2024 roku zdaniem topowych analityków z Wall Street.

I tak, w przepowiedniach królują oczywiście amerykańskie obligacje rządowe. Koniec cyklu podwyżek stóp procentowych to zazwyczaj początek potężnej i długotrwałej hossy na obligacjach.

Jeśli ktoś obawia się, że przegapił znaczną część rajdu, który rozpoczął się na początku listopada, to nic z tych rzeczy. Według większości analityków to dopiero początek.

Problem z tymi prognozami jest jednak taki, że zmieniają się one szybciej niż polskie przepisy podatkowe. Jeszcze przed startem 2023 roku wszyscy zgodnie zapowiadali, że po dwóch latach spadków, to właśnie 2023 będzie rokiem królowania obligacji. Dziesięć miesięcy później obligacje znalazły niżej o 20%.

Na początku listopada 2023 prognozy dla amerykańskiego długu na 2024 rok były zatem bardziej niż ponure. W grudniu jednak FED zmienił zdanie i w prognozach nastąpił zwrot o 180 stopni.

Dzisiaj panuje już przekonanie, że obligacje w 2024 roku na pewno nie będą spadać, a co najwyżej wzrost nie osiągnie już tak spektakularnych poziomów, jak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Słysząc jednak, że coś “na pewno” się nie wydarzy, to wiadomo co się potem dzieje.

A jeśli jesteśmy już przy temacie nietrafionych przepowiedni na 2023 rok, to chińskie akcje również miały być tymi, które zawojują mijających dwanaście miesięcy. Do dzisiaj chiński indeks znajduje się jednak na minusie 20% od początku roku. Analitycy przesuwają zatem swoje prognozy na 2024 rok i zapowiadają, że tym razem powinno w końcu przyjść jakiejś odbicie na tamtejszym rynku.

Problem z chińską giełdą jest jednak taki, że coraz mniejsze znaczenie mają tam fundamenty spółek, tj. ich zyski i przychody, a coraz większą rolę odgrywają pakiety stymulacyjne (albo ich brak) oraz komunikaty i narracja ze strony partii, a także zwykły sentyment wśród zagranicznych inwestorów względem chińskiego rynku.

Kiedy tylko pojawia się lekkie ocieplenie stosunków Chiny-USA, giełda reaguje pozytywnie. Gdy jednak relacje znowu zaczynają się ochładzać, rynek spada. Kondycja finansowa spółek wydaje się nie mieć nic do rzeczy; zwłaszcza w sytuacji, w której zagraniczny kapitał uważa, że inwestowanie w Chinach z zasady staje się coraz bardziej ryzykowne i nieprzewidywalne.

Niemniej, duże grono analityków twierdzi, że Chiny gospodarczo najgorsze mają już za sobą i w 2024 roku powinna w końcu przyjść odwilż także i na tamtejszej giełdzie. Nie jakaś spektakularna, ale jednak.

Jeśli chodzi o prognozy dla S&P 500, to analitycy pozostają ogólnie optymistyczni. Poziomy docelowe, które podają dla indeksu na koniec 2024 roku, wahają się pomiędzy 5000 a 5200 punktów, co przekłada się na wzrost o jakieś 9-10% od obecnego stanu.

Zdaniem części osób, jedynie sektor technologiczny dostanie zadyszki względem tego, co było w roku 2023, a w to miejsce liderem ciągnącym wzrosty indeksu może być branża energetyczna, która z kolei w roku obecnym okazała się jedną z najmniej opłacalnych inwestycji.

Żaden z topowych analityków nie przewiduje natomiast recesji. Większość jest zdania, że inflacja będzie dalej spadać, rynek pracy pozostanie silny, a FED dokona obniżki stóp łącznie o mniej niż jeden punkt procentowy, co pozwoli wyhamować gospodarkę nie wpędzając jej przy tym w tarapaty.

Ogólnie – nuda.

Moja opinia zresztą pozostaje zbieżna z przewidywaniami analityków, co mniej więcej oznacza tylko tyle, że nic z tego wszystkiego absolutnie się nie sprawdzi.

Jako ciekawostkę dodam jeszcze jednak, że rozmawiając z kolegami z branży, praktycznie każda osoba mówi, że czeka na styczeń, aby móc sprzedać trochę akcji z sektora technologicznego, które w tym roku wzrosły już o 40-50%, i przenieść tę gotówkę do obligacji amerykańskich.

Chodzi oczywiście o powstrzymanie się przed realizowaniem zysków na koniec roku, aby uniknąć konieczności zapłaty podatku. Jeśli więcej zarządzających myśli w ten sam sposób i z realizacją zysków po 2023 roku czeka na nowy okres podatkowy, to w styczniu możemy mieć jeszcze do czynienia z korektą na giełdzie.

Mówiąc inaczej, najpierw musi być trochę gorzej, żeby potem mogło być trochę lepiej. Czy tak właśnie będzie? A kto to wie. Natomiast pewne jest jedno – mając tak wiele różnych prognoz i tak wielu różnych prognostów, na koniec 2024 roku zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że miał rację.

PS. Zamiast marnować swój czas na czytanie takich komentarzy i na próby przewidywania przyszłości, zapraszam lepiej na zbliżający się Uniwersytet Inwestycyjny 2024, na którym ciągle zostało jeszcze kilka wolnych miejsc uprawniających do zdobycia gratisów przekraczających 10 000 zł. Tutaj szczegóły (oferta wygasa równo 24 grudnia): https://uniwersytet-inwestycyjny.pl/sale/

Poniżej jeszcze (dla ułatwienia) graficzne przedstawienie wszystkich prognoz giełdowych na cały 2024 rok: