Najnowszy odczyt inflacji pokazał, że ceny wzrosły w sierpniu najwolniej od trzech lat, co jest dobrą wiadomością dla konsumentów, giełdy i Rezerwy Federalnej, która w przyszłym tygodniu planuje pierwszą z serii obniżek stóp procentowych. Na tę wiadomość S&P 500 zareagował wzrostem o 1%, Nasdaq o 2%, a indeks półprzewodników o 5%.
Powodów do zadowolenia nie mają za to inwestujący w chińskie akcje, które znalazły się właśnie najniższej od 2019 roku. Słabe dane z gospodarki i niski wzrost zysków spółek sprawiają, że od początku tego roku chińskie indeksy znajdują się mniej więcej w okolicach zera. W odbiciu nie pomaga kolejna inicjatywa partii, która teraz na celownik wzięła branżę finansową i rozprawia się z bankierami inwestycyjnymi.
To jedna z tych grup zawodowych, która lekko nie ma nawet w Stanach, gdzie co prawda nikt bankierów za kratki nie wsadza, ale praca po 100 godzin tygodniowo potrafi zabić. Na szczęście po śmierci z przepracowania JPMorgan wprowadził limit zgodnie, z którym od teraz pracownicy banku mogą spędzać w biurze maksymalnie 80 godzin tygodniowo, a od 18:00 wieczorem w piątek, aż do 12:00 w południe w sobotę, szef nie może do nich dzwonić. Co trzy miesiące pracownicy dostają też cały jeden weekend wolny od telefonów i maili z biura. Prawda, że cudownie?
Zostając przy amerykańskich bankach, akcje JPMorgan tąpnęły we wtorek o 7.5%, kiedy spółka stonowała optymistyczne prognozy finansowe analityków mówiąc, że są one nierealistyczne. W podobnym tonie dzień wcześniej wypowiadał się CEO Goldman Sachs, który prognozuje spadek przychodów GS o 10% w trzecim kwartale.
Kłopoty mają też Apple i Google, które przegrały swoje batalie z europejskimi regulatorami i muszą zapłacić odpowiednio 13 miliardów euro zaległego podatku (Apple) i 2.4 miliarda euro kary za naruszanie swojej pozycji monopolisty (Google). W obu przypadkach kwoty te są jednak relatywnie niskie w stosunku do jednorocznych przychodów wynoszących 385 miliardów dolarów (Apple) i 328 miliardów dolarów (Google).
Czytaj dalej
Wszystkie pojęcia