Wartość indeksu S&P 500 podwoi się w ciągu następnych pięciu lat – przekonuje firma badawcza Zacks

Wartość indeksu S&P 500 podwoi się w ciągu następnych pięciu lat – przekonuje firma badawcza Zacks
Komentarze: 2
Skomentuj

Kiedy jedni zastanawiają się czy to już czas, żeby zagrać na spadki S&P 500, inni prognozują, że amerykański indeks w ciągu najbliższych pięciu lat zdąży jeszcze podwoić swoją wartość. Dzięki temu będziemy mieli do czynienia co najmniej z powtórką z lat 1987-2000, kiedy w najdłuższej do tej pory amerykańskiej hossie indeks urósł o zawrotne 582%. Od końca ostatniego kryzysu wzrost S&P 500 wynosi „jedynie” 255%, a wiec pole do popisu ciągle jest jeszcze spore – uważają analitycy z Zacks.


Amerykańska giełda dopiero na półmetku wzrostów?

Według Zacks jest wiele powodów, żeby tak sądzić. Przede wszystkim ostatni kryzys finansowy zmienił zasady gry. Obecnie w amerykańskiej ekonomii nie możemy już mówić o pięcioletnich cyklach boomu gospodarczego.

Do czasu kryzysu z lat 2007-2008 sytuacja wyglądała tak, że po każdej bessie od razu następował błyskawiczny skok GDP do 3-4% rocznie; przez co gospodarka rosła jak na drożdżach, zyski firm pęczniały, akcje szybowały i hossa rozkręcała się na dobre. Jednak z czasem rozkręcała się też inflacja, FED podnosił stopy, gospodarka zwalniała, potem wpadała w recesję, a giełda zaczynała bessę.

Wszystkie nadmiary wyparowywały z rynku, inflacja spadała, rynek wciskał „reset” i cykl zaczynał się od nowa.

Jednak po ostatnim kryzysie finansowym wszystko się zmieniło. Kiedy kurz już opadł, gospodarka wcale nie ruszyła z kopyta, lecz zaczęła rozkręcać się dość niemrawo. GDP rosło dużo wolniej niż dotychczas. Analitycy Zacks przewidywali wtedy, że cykl zostanie przez to wydłużony z 5 do 7-10 lat.

I rzeczywiście w 2015 i w początkach 2016 roku okazało się, że gospodarka trochę zwolniła, a rynek cofnął się z maksimów wszech czasów. Zyski firm także spadły. Korekta była więc naturalną koleją rzeczy.

Jednak za tą korektą nie poszła recesja, jak wielu wtedy przewidywało. Zyski firm szybko wróciły do normy i rynek odżył. Inflacja nie pojawiała się na horyzoncie, stopy zostały na niskim poziomie, a cofnięcie okazało się wyjątkowo płytkie. I w tym oto stanie dotrwaliśmy do końca roku 2016, który przyniósł… Donalda Trumpa.


Co Trump oznacza dla amerykańskiej gospodarki?

Wzrosty! Przynajmniej zdaniem Zacks, które uważa, że zanim nadejdzie recesja, S&P 500 przybierze na wadze jeszcze przynajmniej drugie tyle.

Przysłużyć ma się temu przede wszystkim spektakularne cięcie podatku dla firm z 35 do 15%. To sprawi, że danina na rzecz Wuja Sama będzie najniższa od 80 lat.

W dodatku administracja Trumpa obiecuje wprowadzenie zachęt dla amerykańskich korporacji, aby ściągnęły z zagranicy poukrywane majątki i reinwestowały je w kraju korzystając z dodatkowego obniżenia podatku do 10% wartości sprowadzonych sum.

Takie posunięcie sprawi, że Ameryka stanie się jednym z najbardziej przyjaznych biznesowi krajów. Przynajmniej temu rodzimemu biznesowi. Ale co amerykańskie firmy mogą zrobić z taką ilością gotówki? Ano mogą wykorzystać ją do tego, żeby otwierać nowe fabryki, inwestować w technologię, modernizować wyposażenie, zatrudniać więcej osób, zwiększać wolumen produkcji czy w końcu skupować z rynku własne akcje, windując przy tym ich cenę.

To wszystko powinno rozpędzić gospodarkę jeszcze bardziej. Jeśli Trump spełni swoje obietnice, to oczekuje się, że wzrost GDP przyspieszy do 3-4% rocznie. Dorzućmy do tego proponowane przez Trumpa wydatki na infrastrukturę w wysokości 1 biliona dolarów, zwiększenie budżetu na zbrojenia o 10% i dodatkowe fundusze płynące z ukrócenia Obamacare, a wyjdzie nam, że zarobki firm z amerykańskiej giełdy poszybują do kosmicznych poziomów.

To wszytko sprawi oczywiście, że inflacja oszaleje, FED nie nadąży z jej hamowaniem, na rynku znajdzie się nadmiar gotówki, przewartościowanie akcji osiągnie zawrotne poziomy i prędzej czy później Ameryka wpadnie w recesję.

Zanim to jednak nastąpi, poziom 4000-5000 na S&P 500 powinien zostać osiągnięty w ciągu kilku następnych lat. Tak przynajmniej twierdzi firma badawcza Zacks.

Co o tym myślicie?


Źródło: Zacks.com

Następny artykuł w kategorii Aktualności
Brazylijski system przechodzi rewolucję. To dobry moment, żeby kupić akcje z giełdy w Sao Paulo – pisze Financial Times

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?