Czy możemy coś jeszcze zarobić zanim nadciągnie zmierzch ropy naftowej?

Czy możemy coś jeszcze zarobić zanim nadciągnie zmierzch ropy naftowej?
Komentarze: 0
Skomentuj

Zmierzch ropy naftowejBardzo trudno jest przewidzieć przyszły poziom cen ropy naftowej, ponieważ wpływa na to zbyt wiele różnych czynników. Wzrost gospodarczy na świecie, wysokość stóp procentowych, kursy walut, demografia, polityka, a nawet pogoda. W dodatku rynki finansowe stworzyły możliwość spekulacji na ropie, kompletnie odrywając jej krótkoterminową wycenę od jakichkolwiek fundamentów. Mimo tego, portal OilPrice.com pokusił się ostatnio o analizę perspektyw dla tego surowca. I nie wygląda ona najlepiej. 

Zdaniem analityków portalu OilPrice.com krótko- i średnioterminowa cena ropy naftowej będzie utrzymywała się w okolicach 50 USD za baryłkę typu Brent. Póki co, od początku 2016 roku ropa wzrosła już z poziomu 30 USD do 53 USD za baryłkę, a potem spadła do 45 USD. Co powstrzymuje czarne złoto przed dalszymi wzrostami?


OPEC stracił pazur

Kraje zrzeszone w OPEC przestały być jednomyślne. Lider kartelu, czyli Arabia Saudyjska, zapowiada podjęcie decyzji o ograniczeniu produkcji już pod koniec listopada. Zamierzenie jest takie, że ruch ten spowoduje wzrost cen.

Problem w tym, że nie wszystkie kraje należące do OPEC zgadzają się z Arabią Saudyjską. Przeciwko jakimkolwiek ograniczeniom sprzeciwiają się chociażby Iran, który dopiero co uwolnił się od sankcji i pompuje teraz, ile tylko może, a także Irak, który z kolei twierdzi, że ograniczyć produkcji nie może, bo potrzebuje pieniędzy na walkę z ISIS.

Arabia Saudyjska też chyba przestała wierzyć w powodzenie swojego planu, sądząc po tym, że sprzedała ostatnio obligacje warte 17,5 miliarda dolarów, aby załatać dziurę budżetową. Ten zastrzyk gotówki nie wystarczy jednak na zbyt długo, bo roczny budżet królestwa wynosi około 100 miliardów.

W dodatku historia pokazuje, że nawet jeśli kraje OPEC są w stanie uzgodnić wspólne limity produkcji, to… niektórzy członkowie zwyczajnie oszukują i mimo oficjalnych zaprzeczeń, pompują ropę grubo powyżej ustalonych granic.

Tak czy inaczej, jeśli 30 listopada krajom OPEC uda się przyklepać cięcia, to powinno wpłynąć to na wzrost cen ropy o kilka, może kilkanaście dolarów. Jeśli jednak do porozumienia nie dojdzie, trzeba liczyć się ze spadkami o nieprzewidywalnym zasięgu.


Światowy wzrost gospodarczy wyhamowuje

Istnieje obustronna relacja pomiędzy cenami ropy a wzrostem gospodarczym. Jeśli kraj się rozwija, to potrzebuje więcej energii, więc zużycie ropy rośnie. I w drugą stronę — jeśli ceny ropy są niskie, to kraj może szybciej się rozwijać. Dlatego prognozy dotyczące globalnej gospodarki i tempa jej rozwoju w jakiś sposób wpływają na prognozy dotyczące cen ropy naftowej.

Faktem jest, że przez ostatnie lata globalny wzrost gospodarczy był przeszacowany. Spowodowało to nagromadzenie ogromnych zapasów ropy, które nie zostały później wykorzystane. Stąd wziął się nadmiar surowca na rynku i jego ceny w ciągu dwóch lat spadły z ponad 100 USD za baryłkę pod koniec 2014 roku do 30 USD na początku 2016 r.

Obecnie jesteśmy w sytuacji, w której światowy wzrost gospodarczy zwalnia. Co więcej, w wielu krajach gospodarka ledwo trzyma się na powierzchni. W dodatku jakikolwiek wzrost stóp procentowych, które obecnie w Europie są na rekordowo niskich poziomach, może zaburzyć status quo.


Chiński smok jest już najedzony

Chiny są obecnie największym importerem ropy naftowej na świecie. Zapotrzebowanie na surowiec rosło nieustannie od 1999 do 2014 roku. A potem bańka pękła. Państwo Środka i ich wzrost zaczęły spowalniać. Jednak zapotrzebowanie na ropę utrzymało się na niezmienionym poziomie. Jak to możliwe?

Otóż Chiny, korzystając z niskich cen surowca, przez ostatnie dwa lata kupowały zwiększone ilości ropy, aby wypełnić nią swoje strategiczne i komercyjne zbiorniki. Według niektórych źródeł w 2016 roku Chiny kupowały 1 mln baryłek dziennie! To z pewnością pozwoliło wywindować ceny ropy z poziomu 30 do 50 USD w ciągu kilku miesięcy.

Trzeba jednak pamiętać, że chińskie zbiorniki nie są nieograniczone. Prędzej czy później wypełnią się tanią ropą i zapotrzebowanie na ten surowiec momentalnie i drastycznie spadnie. To błyskawicznie i boleśnie sprowadzi cenę ropy na ziemię.


Teksańscy nafciarze wracają do gry

Ostatnie dwa lata były fatalne dla amerykańskich producentów ropy z łupków. Przy cenach surowca poniżej 50 USD za baryłkę produkcja ropy po prostu przestała być dla nich opłacalna. Wiele firm zamknęło odwierty, zwolniło pracowników i oddało sprzęt komu innemu, aby przeczekać trudne czasy.

Jednak nie wszystkie firmy odpuściły. Cześć z nich, zamiast po prostu przewegetować ciężki okres, zaczęła zastanawiać się, w jaki sposób obniżyć koszty wydobycia, aby produkcja ropy naftowej stała się opłacalna także przy cenie o wiele niższej niż magiczne 50 USD.

Niektórym firmom, dzięki innowacyjnym rozwiązaniom, rzeczywiście udało się zoptymalizować cały proces. To w najbliższej przyszłości powinno sprawić, że wydobycie i ponowne uruchomienie wież wiertniczych znowu stanie się opłacalne. Sytuacja ta doprowadzi do wzrostu podaży, co z kolei wywoła spadek cen.


Nadciąga rewolucja w motoryzacji

Dwie trzecie wydobywanej ropy naftowej przerabiane jest na paliwo i zużywane w przemyśle transportowym. W momencie kiedy przemysł ten zaczyna się zmieniać, rośnie zagrożenie dla zapotrzebowania na ropę.

A przemysł samochodowy właśnie zaczyna metamorfozę. Począwszy od rewolucyjnej Tesli, przez pozostałe światowe koncerny samochodowe, dzisiaj wszyscy pracują już nad samochodami w pełni elektrycznymi, które… ropy zwyczajnie nie potrzebują.

Zdaniem wielu osób, silniki elektryczne w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu lat zupełnie zastąpią silniki spalinowe i znaczna część ropy dostępnej na rynku po prostu przestanie być potrzebna.

Niektórzy eksperci szacują, że szczyt wydobycia powinien przypaść na okolice roku 2030. Od tego czasu wydobycie powinno się stopniowo zmniejszać, aż w roku 2050 w większości krajów rozwiniętych nie pozostanie już ani jeden samochód zasilany tradycyjnym paliwem.


Czy możemy być w błędzie?

Zdaniem autorów raportu istnieją jednak co najmniej dwa czynniki, które mogą spowodować, że ropa naftowa w ciągu 2–3 lat zdrożeje chwilowo do 80 USD za baryłkę.

Pierwszy z nich wynika z tego, że po załamaniu cen na rynku w 2014 roku, firmy wydobywcze zaczęły drastycznie ograniczać wszystkie koszty. W tym koszty związane z poszukiwaniem i eksploracją nowych złóż. W 2015 roku liczba odnalezionych nowych złóż spadła do poziomów nie widzianych od 60 lat. Jeśli zapotrzebowanie na ropę utrzyma się na podobnym poziomie, może to oznaczać, że za 2–3 lata, na rynku pojawią się lekkie niedobory, które mogą wywindować cenę do okolic 80 USD.

Drugim czynnikiem prowzrostowym w krótkim terminie jest niestabilna sytuacja geopolityczna na świecie. Potencjalna eskalacja napięcia na Bliskim Wschodzie (niepewna sytuacja w Jemenie) mogą sprawić, że tankowce z tamtego rejonu zostaną zmuszone do omijania Kanału Sueskiego, przez co ich droga do Europy wydłuży się. To z kolei sprawi, że koszty transportu ropy wzrosną, co momentalnie przełoży się na ceny surowca.

Co robić, jak żyć?

Moim zdaniem dużo w tym wszystkim racji i ja także uważam, że długoterminowo (w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat) ropa stoi na przegranej pozycji. Dlatego o wiele lepiej dzisiaj zainwestować w branżę związaną z odnawialnymi źródłami energii, czyli np. panelami solarnymi lub ogniwami do baterii.

Niemniej jednak, krótkoterminowo jestem optymistycznie nastawiony do wzrostów cen ropy. Sam kupiłem kilka miesięcy temu certyfikaty na ropę przy cenie 42 USD, a niedawno przy lekkim odwrocie z poziomu 50 USD dokupiłem jeszcze opcje CALL wygasające w styczniu. To zagranie było ewidentnie pod posiedzenie krajów OPEC, które ma się odbyć 30 listopada.

W tym momencie wydaje mi się, że ropa jest na tyle tania (ok. 45 USD), że warto w nią zainwestować w krótkim terminie, bo poziomy 60–70 USD w ciągu dwóch najbliższych lat wydają się rzeczywiście w jej zasięgu, a to oznacza potencjalny zysk w wysokości ponad 50% bez żadnej dźwigni. Całkiem nieźle.


Tekst powstał na podstawie artykułu Andreasa de Vriesa i dr. Salmana Ghouri’ego z portalu OilPrice.com

Następny artykuł w kategorii Aktualności
Czy nadszedł już odpowiedni moment, aby zacząć inwestować w złoto?

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?