Telemedycyna – jak zainwestować w najnowszy trend 21. wieku?

Telemedycyna – jak zainwestować w najnowszy trend 21. wieku?
Komentarze: 0
Skomentuj

Bill Gates powiedział niedawno, że Covid-19 w dwa miesiące dokonał transformacji, która miała zająć dwa lata. Założyciel Microsoftu miał na myśli przeniesienie praktycznie większości naszej zawodowej i prywatnej aktywności całkowicie online. Rewolucja zamiast ewolucji spotkała nie tylko sposób komunikowania się czy robienia zakupów, ale też opiekę zdrowotną.

W Stanach Zjednoczonych liczba pacjentów zapisujących się na wizyty lekarskie online w pierwszych miesiącach 2020 roku skoczyła o… 3500%. Łączny udział wizyt online wzrósł z 11% w 2019 roku do 46% dzisiaj. Za tak błyskawiczny skok odpowiedzialny był oczywiście lockdown, ale aż 76% wszystkich pacjentów deklaruje, że z tej formy porad lekarskich będzie korzystała także po epidemii.


Dlaczego telemedycyna to przyszłość?

Wizyty online to oszczędność czasu oraz kosztów potrzebnych na dojazd i oczekiwanie w kolejce do gabinetu. Spotkanie wirtualne to minimalizacja ryzyka zarażenia się od innych pacjentów w poczekalni. Internet daje większą elastyczność ustalania grafików wizyty. Do tego dochodzi możliwość skorzystania z porady lekarza na drugim końcu kraju oraz… koszt konsultacji niższy o 50%.

Firmy ubezpieczeniowe i pracodawcy finansujący wizyty dla ubezpieczonych osób szacują, że koszt tradycyjnego wariantu spotkania z lekarzem wynosi około 150$, podczas gdy koszt konsultacji online to średnio 79$.

Powyższe wyliczenia stanowią wodę na młyn Demokratów, którzy prawdopodobnie niedługo przejmą władzę w kraju. Dwukrotnie niższy koszt obsługi pacjenta to możliwość objęcia „darmowym” ubezpieczeniem dwa razy większej grupy osób za tę samą cenę.

Jednak wydatki rządowe na służbę zdrowia wcale nie stoją w miejscu. Od 2000 do 2018 roku kwota na opiekę zdrowotną wzrosła z 1.3 biliona (amerykański trylion) do 3.6 biliona dolarów. W ciągu ostatniej tylko dekady średni roczny koszt ubezpieczenia zdrowotnego na jednego pacjenta wyniósł 20 576 USD, co oznacza wzrost o 54% w ciągu dziecięciu ostatnich lat.

Wizyty online to nie tylko ukłon w stronę ubezpieczycieli i administracji, bo z punktu widzenia przychodni i szpitali ta forma także oznacza niższe koszty i wyższą efektywność. Spada potrzeba zatrudniania dodatkowego personelu do obsługi pacjentów i utrzymywania większej powierzchni potrzebnej do ich przyjęcia.

Firmy farmaceutyczne również lobbują za rozwojem tej dziedziny, ponieważ im łatwiejszy dostęp do lekarza, tym łatwiejszy dostęp do recept, a im łatwiejszy dostęp do recept, tym więcej sprzedanych leków.

Kilka miesięcy temu 340 organizacji związanych ze służbą zdrowia podpisało list otwarty do Kongresmenów o permanentne ustawowe zrównanie ze sobą wizyty osobistej i wizyty online. Obecne przepisy zostały bowiem wprowadzone testowo tylko na czas pandemii i obowiązują do końca października. Ustawa ma bardzo duże szanse na wejście w życie, bo pomysł popierają zarówno Demokraci jak i Republikanie.

Nie czekając jednak na przepisy na szczeblu federalnym, 44 stany już teraz umożliwiły potraktowanie domu pacjenta na równi z oddziałem przychodni.

To oczywiste, że z wizyt online nie będą mogli skorzystać wszyscy pacjenci i tradycyjna służba zdrowia nie zniknie. Telemedycyna ma jednak ułatwić życie osobom z chorobami przewlekłymi, które do lekarza udają się właściwie tylko po receptę lub na konsultacje. Skorzystają też pacjenci ze zwykłymi przeziębieniami, alergiami, problemami dermatologicznymi, psychologicznymi czy tacy, którzy przychodzą wyłącznie po skierowanie na badania.

Dzisiaj wizyta lekarska bardzo rzadko polega na pukaniu przez lekarza młoteczkiem w kolano pacjenta, aby sprawdzić jego odruch. O wiele częściej lekarz nawet nie zerka w kierunku pacjenta, tylko patrzy w ekran monitora i analizuje wyniki badań krwi, tomografii czy innych danych. W takich przypadkach diagnoza i sposób leczenia równie dobrze mogą być określone bez fizycznej obecności pacjenta w gabinecie.

Covid-19 sprawił, że wszystkie zainteresowane strony zrozumiały ten prosty fakt w ciągu zaledwie dwóch miesięcy i zgodnie uznały, że wizyta osobista to niepotrzebny i nieefektywny archaizm, który należy jak najszybciej zmienić.

Dlatego liczba użytkowników platform ułatwiających komunikację pomiędzy lekarzami, farmaceutami i pacjentami poszybowała w kosmos. Ktoś przecież musi cały ten proces obsługiwać, agregować badania, prowadzić kartoteki pacjentów, realizować recepty, zajmować się wysyłką leków, sprzedawać termometry i ciśnieniomierze, zbierać dane dla firm ubezpieczeniowych i prowadzić całą resztę czynności administracyjnych.

Tak naprawdę ten rynek jest na tyle dziewiczy i niezagospodarowany, że istnieje tu wyłącznie czterech graczy, którzy w dodatku oferują nieco inny profil usługi, a zatem nie kanibalizują się nawzajem.

Problem w tym, że spektakularny popyt na tego typu usługi w ostatnich miesiącach wywindował nie tylko przychody firm zajmujących się telemedycyną, ale także kursy ich akcji. Z dzisiejszego punktu widzenia wszystkie te spółki są więc drogie.

Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy tu o trendzie, który dopiero się rozpoczyna, dla długoterminowych inwestorów, z perspektywy 3-5 kolejnych lat, dzisiejsza inwestycja może się okazać strzałem w dziesiątkę. Jeśli tylko ktoś będzie w stanie przetrwać w międzyczasie potencjalne wahania.

Poniżej krótki opis czterech spółek dominujących w branży telemedycyny, w które – moim zdaniem – warto dzisiaj zainwestować.


Veeva Systems (NYSE: VEEV)

Veeva to taki Salesforce.com branży medycznej. Spółka prowadzi platformę do zarządzania danymi dla lekarzy, farmaceutów, przychodni, laborantów i naukowców pracujących nad nowymi lekami. Bez platformy Veevy tak naprawdę bardzo trudno było by zarządzać jakimkolwiek złożonym procesem.

Veeva udostępnia też chmurę, w której przy pomocy algorytmów sztucznej inteligencji przetwarzane są dane. System proponuje następnie najlepsze możliwe posunięcia dla przedstawiciela handlowego, właściciela hurtowni farmaceutycznej czy lekarza.

Dodatkowe odnogi działalności Veevy związane są z ułatwieniem nadzorowania procesu sprzedaży farmaceutyków od strony regulacyjnej. Ostatnią dużą firmą, która ogłosiła, że korzysta z rozwiązań Veevy, była AstraZeneca wykorzystująca system monitoringu Veevy do prowadzenia badań klinicznych nad szczepionką na Covid-19.

W przyszłości Veeva planuje rozszerzenie swojego pola także na branżę kosmetyczną i chemiczną. Póki co poprzednie decyzje zarządu okazywały się strzałem w dziesiątkę, więc tym razem także może być podobnie.

Do tej pory firma generowała co roku przychody większe o 30%, przy marżach na poziomie 20%, co budzi respekt. Veeva jest na giełdzie od 2014 roku i od tego czasu regularnie generuje też coraz więcej gotówki, której poziom w ciągu tylko kilku lat wzrósł z 40 milionów dolarów rocznie do pół miliarda dzisiaj.

Przychody w tym samym czasie wzrosły o ponad 600%. Prognozy zakładają dalszy wzrost o prawie 60% w perspektywie kolejnych dwóch lat. Do 2025 roku firma planuje je potroić.


Teladoc Health Inc (NYSE: TDOC)

Spółką bardziej ukierunkowaną na wąski wycinek całej branży jest debiutujący w 2015 roku na giełdzie Teladoc Health. Główne pole działalności firmy to umożliwienie pacjentom wyszukania i połączenia się na zdalną wizytę z dowolnie wybranym lekarzem. Wizyta kosztuje 59$, a w zeszłym roku odbyło się ich ponad cztery miliony.

Teladoc oferuje też dodatkowe usługi polegające, na przykład na zamówieniu drugiej opinii od najlepszych w kraju lekarzy. Jest to użyteczne zwłaszcza, jeśli pacjent chciałby zweryfikować diagnozę lub sposób leczenia zaproponowany przez swojego głównego lekarza.

Teladoc stawia też mocno na branżę pomocy psychologicznej oraz łatwość w wystawianiu i udostępnianiu recept przez telefon komórkowy bez potrzeby wizyty, nawet tej online. W tym momencie z serwisu korzysta ponad 35 milionów osób.

Firma planuje wzrost realizowanych wizyt o 115% w tym roku. EBITDA do końca 2020 skoczy o 130%. W ciągu kolejnych dwóch lat przychody mają wzrosnąć o ponad 135%, a długofalowa dynamika wzrostu zysków według analityków wyniesie 20% średniorocznie.


Livongo Health Inc (NASDAQ: LVGO)

Spółka jest potentatem na rynku monitoringu stanu zdrowia, zwłaszcza wśród cukrzyków. Livongo pomaga pacjentom z chorobami przewlekłymi reagować odpowiednio wcześnie, tuż po wykryciu problemu. W przypadku osób chorych na cukrzycę, odpowiednie urządzenie mierzy poziom cukru we krwi i wysyła sygnał do reakcji, kiedy odczyt się pogorszy.

Livongo planuje nawiązać współpracę z Amazonem, Apple i Fitbitem, aby rozszerzyć kompatybilność swoich produktów i zintegrować je z wirtualnymi asystentami, smartwatchami czy opaskami fitness.

Spółka szacuje, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych ponad 147 milionów Amerykanów boryka się z jakąś formą przewlekłej choroby, która wymaga nieustannego monitoringu stanu pacjenta. Ten rynek jest praktycznie niezagospodarowany. Obecnie głównym klientem firmy są pracodawcy i firmy ubezpieczeniowe, które inwestują w prewencję dla swoich pracowników.

Potencjał wyjścia na rynek konsumencki jest tu jednak ogromny i w kuluarach mówi się o tym, że Livongo jest świetnym kandydatem do przejęcia przez takich gigantów jak Apple czy Amazon, którzy zdecydowanie byliby w stanie wykorzystać efekt synergii powstający po połączeniu usług Livongo i systemu monitorującego ukrytego, np. w Apple Watch.

Firma, która poprzez bieżący monitoring zdobędzie dane o zachowaniach milionów pacjentów, będzie też nieocenionym źródlem informacji i łakomym kąskiem nie tylko dla firm technologicznych ale i dla konglomeratów ubezpieczeniowych.

Nawet jednak, jeśli nie dojdzie do żadnego przejęcia w najbliższym czasie, to wyniki i prognozy spółki bronią się same. Firma weszła na giełdę w styczniu 2019 roku raportując 68 milionów dolarów przychodu za zeszły rok, a już dzisiaj jej przychód wynosi 258 milionów. Prognoza na 2021 mówi o kolejnym wzroście do 557 mln, a szacunki na 2022 o poziomie 821 mln. Od momentu wejścia firmy na rynek, te prognozy cały czas są rewidowane do góry.


American Well Corp (NYSE: AMWL)

Najnowszy gracz na rynku, który zadebiutował we wrześniu 2020 roku. Od tego czasu jego akcje wzrosły o 40%, ale nie ma się co dziwić. Amwell zapewnia obsługę 80 milionów pacjentów i jest zintegrowany z 55 różnymi planami ubezpieczeniowymi oraz współpracuje z dwoma tysiącami szpitali.

Spółka zapewnia platformę do komunikacji, obsługi, administracji i przeprowadzania wizyt lekarskich online. Firma współpracuje z Google Cloud, który udostępnia swoje algorytmy sztucznej inteligencji do lepszego dobierania terapii, ale też do tłumaczenia wizyt na różne języki w czasie rzeczywistym. Google zresztą sam wydaje się wierzyć w dalszy rozwój branży, bo w zeszłomiesięcznym IPO firma objęła udziały w Amwellu o wartości 100 milionów dolarów.

W odróżnieniu od pozostałych spółek z tego sektora, Amwell stawia nie tylko na obsługę pacjentów za pośrednictwem komputera czy telefonu komórkowego, ale też poprzez specjalne przenośne samoobsługowe kioski z aparaturą medyczną, które ustawione mogą być praktycznie wszędzie – od centrów handlowych po urzędy i przychodnie.

Amwell działa w modelu subskrypcji, w ramach którego każdego miesiąca pacjent otrzymuje określoną liczbę godzin do wykorzystania z dowolnie wybranym lekarzem. Po przekroczeniu limitu każda kolejna wizyta kosztuje od 59$ do 800$, w zależności od stopnia skomplikowania przypadłości i od renomy lekarza.

W kwietniu 2019 roku każdego dnia z wizyt lekarskich za pośrednictwem Amwella korzystała średnio około trzech tysięcy pacjentów. W kwietniu 2020 roku było to czterdzieści tysięcy dziennie.

Minusem jest to, że usługi spółki nieco nachodzą na siebie z tymi proponowanymi przez Teladoc, chociaż Amwell bardziej stawia na opiekę specjalistyczną i nagłe wypadki, a Teladoc na sprawy „mniejszego kalibru”.

Niemniej, w związku z tym, że branża jest jeszcze tak nowa, ciężko powiedzieć, kto okaże się liderem wyścigu z perspektywy kilku kolejnych lat. Dlatego dobrym pomysłem wydaje się postawienie na wszystkich czterech graczy w całym sektorze.

Z perspektywy 2025 roku bardzo trudno było by sobie wyobrazić, żeby przychody, a co za tym idzie kursy akcji, były niższe niż dzisiaj.

Następny artykuł w kategorii Pozostałe
W co, gdzie i jak najlepiej inwestować pieniądze w 2021 roku

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?