Degiro – nietypowy broker, który oferuje Polakom tani dostęp do większości światowych giełd

Degiro – nietypowy broker, który oferuje Polakom tani dostęp do większości światowych giełd
Komentarze: 7
Skomentuj

Kategorią samą w sobie wśród biur maklerskich okazuje się holenderska firma Degiro, która nie tak dawno temu zawitała do Polski. Degiro bije na głowę absolutnie wszystkich brokerów, jeśli chodzi o wysokość prowizji i wachlarz dostępnych rynków. Nie ma co natomiast zwracać uwagi na negatywne opinie w internecie, bo Degiro swoimi dumpingowymi cenami po prostu wielu konkurentom zalazł za skórę.

Degiro to taki Ryanair wśród biur maklerskich. Jego głównym celem jest absolutna minimalizacja kosztów obsługi. Firma zatrudnia bardzo mało osób, nie prowadzi żadnej sekcji analitycznej, ani nie oferuje wyszukanych aplikacji do tradingu. Dzięki temu jednak udało się uzyskać naprawdę niskie ceny za transakcje.

  • Akcje polskie – 1 PLN + 0,08%
  • Akcje amerykańskie – 0,50 EUR + 0,004 USD za akcję
  • Akcje niemieckie – 2 EUR + 0,02%
  • Austria, Belgia, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Norwegia, Portugalia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania, Włochy – 4 EUR + 0,04%
  • Kanada – 2 EUR + 0,01 CAD za akcję
  • Australia, Hongkong, Japonia, Singapur – 10 EUR + 0,05%
  • Grecja, Turcja, Czechy, Węgry – 10 EUR + 0,15%
  • ETF-y – 700 różnych ETF-ów jest darmowych, a reszta 2 EUR + 0,02%

To są naprawdę rewelacyjne ceny. W dodatku Degiro obsługuje bardzo wiele ciekawych giełd światowych, jak choćby wspomniane rynki azjatyckie, a także pozwala handlować opcjami, kontraktami terminowymi, obligacjami i jednostkami funduszy inwestycyjnych. To najszersza oferta przeznaczona dla indywidualnego klienta, z jaką kiedykolwiek się spotkałem.


Gdzie jest haczyk?

Oczywistym jest, że aby móc zaoferować tak niskie ceny i tak szeroki dostęp do rynków, broker musi ostro ciąć swoje koszty i w dodatku zarabiać na czymś innym niż prowizje od klientów. Z czego więc żyje Degiro? Jest kilka trików, które stosuje holenderski makler.

Pierwszy to taki, że broker daje sobie prawo do wypożyczania naszych akcji innym, aby ci mogli zagrać przeciwko nim na krótko (wideo). Rozwiązanie to często wykorzystują długoterminowi gracze, np. fundusze emerytalne, które trzymają akcje z perspektywą wieloletnią, a w międzyczasie za opłatą wypożyczają je innym inwestorom, aby ci mogli sprzedać je na giełdzie, żeby zagrać na ich spadki. Wypożyczane od nas akcje są jednak zabezpieczone do 104% wartości, a więc nie ma obawy, że zostaniemy wykiwani.

Przy zakładaniu konta możemy nie zgodzić się na wypożyczanie naszych akcji innym inwestorom, ale w konsekwencji stracimy dostęp do szeregu bonusów, np. do darmowych notowań w czasie rzeczywistym czy do rynku derywatów. Cała zabawa z Degiro traci wtedy sens.

Drugi kruczek jest taki, że składając zlecenie za pośrednictwem Degiro, ono wcale nie musi trafić na daną giełdę, ale może być zrealizowane wewnątrz samego brokera pomiędzy jego klientami.

Degiro działa trochę jak dark pool prowadzony przez Goldman Sachs czy Morgan Stanley. Jeśli klient banku chce sprzedać 100 akcji firmy XYZ, a w tym samym czasie drugi klient tego samego banku chce kupić 100 akcji firmy XYZ, to po co bank ma wysyłać oba zlecenia na giełdę i płacić od tego podwójną prowizję, skoro za darmo może zaaranżować transakcję pomiędzy swoimi klientami? Mniej więcej to samo pytanie zadał sobie Degiro.

Warto dodać, że te wewnętrzne transakcje realizowane są po cenie rynkowej, a więc klientowi brokera powinno być wszystko jedno kto stoi po drugiej stronie jego zlecenia.


Moja opinia o Degiro

W modelu działania Degiro nie ma niczego złego ani tajemniczego. Mamy tutaj zwykłą transakcję wiązaną – Degiro zarabia dodatkowe pieniądze dzięki temu, że za opłatą wypożycza nasze akcje innym inwestorom oraz przycina swoje koszty realizując transakcje pomiędzy własnymi klientami bez potrzeby wychodzenia na publiczną giełdę; a my w zamian dostajemy dostęp do wielu światowych rynków i absolutnie groszowe prowizje za transakcje. Osobiście myślę, że to jest uczciwa wymiana.

Broker zapewnia, że konto otwiera w kilkanaście minut, bez potrzeby wychodzenia z domu. Zachęcam do przewertowania jego oferty, pomimo irytujących błędów w tłumaczeniu strony. Przede wszystkim warto dokładnie sprawdzić tabelę opłat i prowizji (jest dość prosta), aby mieć jasność za co i w jakiej wysokości będziemy musieli zapłacić.

Gdyby ktoś miał już własne doświadczenia z platformą transakcyjną Degiro, to zapraszam do podzielenia się swoimi refleksjami w komentarzu.

O innych alternatywnych sposobach na to, żeby inwestować za granicą pisałem w tym artykule.


Aktualizacja (31.01.2017 r.)

Otworzyłem sam konto w Degiro i na szybko mogę się podzielić kilkoma refleksjami.

  • Otwarcie rachunku wcale nie trwa 10 minut. Mnie zajęło to 7 minut. Ogromny plus za minimalną biurokrację.
  • Żeby korzystać ze wszystkich przywilejów (krótka sprzedaż, opcje i inne derywaty) trzeba wybrać profil Active lub Trader. Nie otwierajcie konta Custody, bo to nie ma sensu.
  • Platforma nie nadaje się do handlu amerykańskimi opcjami. Teoretycznie mamy w ofercie giełdę z Chicago, ale Degiro daje dostęp jedynie do… pięciu instrumentów (spośród 2200 notowanych na tamtejszej giełdzie). Najpierw myślałem, że to jakiś błąd, ale przedstawiciel Degiro potwierdził, że handlować na CBOE możemy tylko pięcioma instrumentami.
  • Na giełdach zagranicznych także nie są dostępne wszystkie listowane papiery. Hongkong, na którym najbardziej mi zależało, za pośrednictwem Degiro posiada jedynie dostępnych do zakupu 275 spółek (spośród 1900 notowanych na tamtejszej giełdzie).
  • Degiro nie pozwala grać na spadki instrumentów notowanych na amerykańskich giełdach

Jak zacząć inwestować za granicą

Następny artykuł w kategorii Pozostałe
Skąd wziąć pieniądze do grania na giełdzie? Czy kredyt inwestycyjny to dobry pomysł?

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
11.04.2024
Jak zabezpieczyć się przed spadkami na giełdzie (i czy na pewno warto)
Jak zabezpieczyć się przed spadkami na giełdzie (i czy na pewno warto)
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej