Amerykańskie banki zaczęły korektę. To dobra okazja inwestycyjna, w której pieniądze wydają się leżeć na ziemi

Amerykańskie banki zaczęły korektę. To dobra okazja inwestycyjna, w której pieniądze wydają się leżeć na ziemi
Komentarze: 1
Skomentuj

W USA trwa właśnie sezon podawania wyników za 2016 rok. Amerykański sektor bankowy w czwartym kwartale pobił oczekiwania i prognozy analityków, a mimo tego banki zaliczają korektę. Dlaczego?

Znacie powiedzenie „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”? Otóż to. Amerykański sektor bankowy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odbył spektakularny rajd na północ. Odkąd Donald Trump został prezydentem, akcje takich molochów jak Citibank czy Bank of America urosły o ponad 30%. Korekta była nieunikniona. Nic więc dziwnego, że dzisiaj następuje odreagowanie.

Co jest pretekstem do spadków? Kto to wie, być może zwiększająca się aktywność nowego prezydenta tuż przed inauguracją lub krnąbrne wystąpienie Theresy May albo zwykła realizacja zysków przez dużych inwestorów (spory wolumen przy spadkach). Tak czy inaczej, jeśli korekcyjna sytuacja potrwa jeszcze chwilę, to będziemy mieli fantastyczną okazję, żeby wejść na bankowy rynek i zostać na nim przynajmniej do końca roku. Amerykański sektor finansowy powinien być tym, który w 2017 r. przyniesie największe zyski na całej nowojorskiej giełdzie.


Trzy powody, dla których amerykańskie banki będą rosły

Powodów do wzrostów jest oczywiście więcej, o czym poczytać można chociażby w świeżym raporcie Fidelity Investments, ale poniżej przedstawiam trzy najważniejsze.

1. Administracja Trumpa idzie z odsieczą

Nowy prezydent obiecuje znaczne złagodzenie regulacji, które po ostatnim kryzysie z 2008 roku wzięły banki na smycz i do tej pory nie pozwoliły się wyhasać. Trump zapowiada rewizję restrykcyjnych przepisów. Potencjalna deregulacja pozwoli amerykańskim instytucjom finansowym wycisnąć maksymalne możliwe zyski z działalności. A wierzcie mi, amerykańskie banki potrafią być bardzo kreatywne w znajdowaniu nowych źródeł dochodu.

Inna sprawa to zapowiadane znaczne obniżenie podatku korporacyjnego dla firm, co powinno poskutkować tym, że do kraju spłynie fura wyprowadzanych do tej pory pieniędzy. Coś z tą gotówką będzie trzeba zrobić, więc spora jej część wyląduje zapewne na kontach banków inwestycyjnych, które będą nią obracać, kasując spore prowizje.

2. FED podnosi stopy procentowe

Podwyżka stóp procentowych przez FED nie raz i nie dwa powinna sprawić, że banki zaczną pobierać większe odsetki od udzielonych pożyczek, podczas gdy oprocentowanie depozytów wzrośnie tylko nieznacznie. Tak to już bywa. Wysokie stopy procentowe są więc wodą na młyn dla sektora bankowego, bo w takim środowisku zwyczajnie rosną zyski branży finansowej. O podwyżkach stóp mówi się nie tylko w kontekście 2017, ale także 2018 i 2019 roku.

3. Wycena banków ciągle jest atrakcyjna

Co tu dużo mówić – cały czas jest tanio. Citibank, nawet po ostatnim spektakularnym wzroście, kupić można przy wskaźniku Cena/Wartość Księgowa na poziomie… 0.77. Bank of America – 0.94, Capital One Financial Corporation – 0.91. Na tle sektora i na tle całej amerykańskiej giełdy, w dodatku przy perspektywach na większe przychody w 2017 roku, to wszystko wygląda jak niesamowita noworoczna wyprzedaż w sklepie z ciuchami. Moim zdaniem pieniądze leżą tu na ulicy, wystarczy się po nie schylić.

Na tej stronie znajduje się kompletna lista amerykańskich (i nie tylko) banków notowanych na NYSE i NASDAQ. Jak ktoś ma chwilę, to warto samemu posprawdzać wszystkie pozycje i poszukać czegoś jeszcze bardziej niedowartościowanego.


Kupować akcje już teraz czy poczekać na dalsze spadki?

To nie będzie zbyt długi akapit, bo odpowiedź jest prosta: nie wiem. Dla mnie niemal dziesięcioprocentowa korekta na akcjach Citibanku i Bank of America była wystarczającym powodem, żeby kupić skromny pakiet opcji CALL z terminem wygaśnięcia w połowie roku, na wypadek gdyby pociąg miał szybko odjechać.

Natomiast na wypadek, gdyby korekta się pogłębiła, wystawiłem trochę opcji PUT z niższym poziomem wykonania, które jakby co, to pozwolą mi kupić akcje po jeszcze lepszej cenie. Poziom wykonania nie odbiega tak bardzo od dzisiejszego kursu, a więc za sprzedaż opcji skasowałem przy okazji całkiem sporą premię.

Myślę, że to jest optymalna strategia w tym momencie. Na drugim miejscu proponowałbym transakcję hedgingową typu married put. Dopiero na trzeciej pozycji ulokowałbym rekomendację, aby już dzisiaj kupić czyste akcje bez żadnego zabezpieczenia.

PS. Akurat w tym przypadku nie polecam inwestycji przy użyciu ETF-a, ponieważ cała idea transakcji opiera się na tym, aby zainwestować w dwie czy trzy spółki, które są niedowartościowane na tle reszty sektora. Natomiast grupa banków upakowana, np. w ETF iShares U.S. Financials IYF charakteryzuje się obecnie wskaźnikiem Cena/Wartość Księgowa na poziomie 1.68, a więc transakcja traci już charakter okazji.


Aktualizacja z 03.02.2017 r.

Wygląda na to, że korekta dobiega już końca, a więc w tym przypadku spokojnie można po prostu kupić pakiet akcji, zamiast bawić się w zabezpieczanie transakcji opcjami.

Poniżej wykres akcji Citigroup:

Następny artykuł w kategorii Pomysły
Boom na akumulatory litowo-jonowe winduje ceny litu oraz notowania firm zajmujących się jego produkcją

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?