Niemcy masowo wycofują swoje oszczędności z banków i upychają do domowych sejfów (to duży błąd)

Niemcy masowo wycofują swoje oszczędności z banków i upychają do domowych sejfów (to duży błąd)
Komentarze: 0
Skomentuj

Niemcy wycofują pieniądze z banków i chowają do sejfu

Jeszcze niedawno Niemcy na potęgę wyciągali i przemycali ze Szwajcarii schowaną w majtkach gotówkę, którą wcześniej ukryli za granicą przed urzędem skarbowym. Dzisiaj, przez ujemne stopy procentowe, wycofują już nawet oszczędności trzymane w swoich własnych bankach. Co z nimi robią? Chowają pod poduszkę… To jednak nie wygląda na najlepszy pomysł do naśladowania.

Jak pisze Wall Street Journal, niespodziewany boom nastąpił w branży niemieckich producentów sejfów. Burg-Waechter KG, największy lokalny wytwórca, tylko w pierwszej połowie tego roku zanotował 25% wzrost sprzedaży. Podobnie jak jego rywale – Format Tresorbau GmbH i Hartman Tresore AG. O co chodzi?

Otóż niemieckie banki, w efekcie ciągłego obniżania stóp procentowych, zaczęły obciążać depozyty swoich klientów opłatami, nawet w wysokości 0,4% rocznie. Tak więc trzymanie pieniędzy na kontach oszczędnościowych przestało się opłacać.

Dlatego Niemcy masowo ruszyli do swoich banków z żądaniem wycofania wszystkich zbieranych przez lata zaskórniaków. To akurat słusznie. Co jednak z wycofanymi pieniędzmi zamierzają zrobić klienci banków? Jak sami szczerze przyznają, trzymać je w domu pod poduszką lub w zakupionych właśnie nowiuteńkich domowych sejfach. Tak przynajmniej twierdzą ci przepytani przez WSJ.

Trzy argumenty za tym, że trzymanie pieniędzy w domu to zły pomysł

Pomijam już, że osoby te podpisują się swoimi nazwiskami w gazecie i radośnie przyznają, że chowają w domu dużą kasę (wszyscy mówią o kwotach powyżej 50 000 EUR). Zabrakło tylko jeszcze adresów z numerami mieszkań.

Fakt faktem natomiast, że przechowywanie pieniędzy na kontach oprocentowanych ujemnie nie jest zbyt dobrym pomysłem. Jednak składowanie gotówki w domu to rozwiązanie chyba jeszcze gorsze.

Po pierwsze, zakup sejfu, o którym mówią Niemcy cytowani w WSJ, kosztuje. Załóżmy, że ktoś ma te 50 000 EUR i kupuje sejf za 500 EUR. Jednorazowo traci na tej transakcji 1% kapitału. Co równoważne jest z trzymaniem gotówki na koncie oprocentowanym na –0,4% przez ponad dwa lata.

Po drugie, inflacja w Niemczech wynosi obecnie plus 0,4%. Tak więc po dwóch latach realna strata rośnie już do łącznie 2% kapitału.

Po trzecie, trzymając pieniądze w domu, osoby starsze (to głównie one wycofują oszczędności z banków) narażają się na utratę 100% kapitału w wyniku włamania i kradzieży. Zwłaszcza, że teraz wszyscy już wiedzą o niemieckiej tendencji do trzymania forsy pod poduszką.

Zamiast kupować sejf, lepiej kupić akcje firm produkujących sejfy

A mówiąc poważnie, dzisiaj w Niemczech rzeczywiście mało jest bezpiecznych okazji inwestycyjnych. Giełda nieprzewidywalna, waluta niepewna, dziesięcioletnie obligacje na ujemnym poziomie, złoto drogie, a w dodatku ma zabójcze spready. Co więc zrobić?

Otóż… wyjść z własnego podwórka. Poszerzyć horyzonty, spojrzeć na okazje inwestycyjne w innych krajach. Nie mówię od razu o pakowaniu się w egzotyczne instrumenty finansowe rodem z Fidżi. Ale czemu by nie rozważyć zakupu obligacji innego, w miarę pewnego kraju, na przykład Polski (10-latki 2,7%)? Rentowność o niebo lepsza niż obligacji niemieckich, a przy tym inwestycja wcale nie jest bardziej ryzykowna.

To tylko przykład, bo możliwości jest dużo, dużo więcej, zależnie od tolerancji na ryzyko i od zakładanego horyzontu czasowego. Jednak wydaje mi się, że Niemcy dzisiaj cierpią na ten sam problem co Polacy. Założyli klapki na oczy i nie chcą zrozumieć, że nie funkcjonują w zamkniętym środowisku, tylko w zglobalizowanym, otwartym świecie, w którym nie ma już muru. Dzisiaj, nawet nie wychodząc z kuchni, za to przy użyciu komputera, można dokonywać inwestycji w najbardziej odległych zakątkach globu, lokując pieniądze w instrumenty finansowe, o których nie śniło się krajowym inwestorom.

To pozwala na prawdziwą dywersyfikację, na dobór nieskorelowanych ze sobą instrumentów i na pomnażanie kapitału w czasach, gdy w całym rozwiniętym świecie stopy procentowe są ujemne, a giełdy przewartościowane.

Wystarczy otworzyć oczy, wspiąć się na palce i wyjrzeć poza własny bawarski płot. Tam też jest życie. Okazje czekają.

Następny artykuł w kategorii Aktualności
Pięć rzeczy, które są lepsze niż milion dolarów na emeryturze (i nie są to dwa miliony)

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Porady
19.03.2024
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Dlaczego strata i zysk z pozycji nie mają żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej
Pozostałe
13.02.2024
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?
Efekt Hawthorne’a sto lat później. Jak go wykorzystać na giełdzie?